poniedziałek, 5 września 2011

Wernisaż wystawy FORMYME

We wrześniu moja galeria sztuki RYNEK 7 w Andrychowie zaprasza na wystawę malarstwa Grzegorza L. Piotrowskiego zatytułowaną "FORMYME".




Więcej fotek z fotoreportażu TUTAJ >>

GRZEGORZ LEON PIOTROWSKI
Ur. w 1976r. Jest absolwentem ASP w Poznaniu. Dyplom z wyróżnieniem uzyskał w pracowni prof. Piotra C. Kowalskiego w 2004 r. Trzykrotny stypendysta Prezydenta Miasta Gorzowa w latach 2000, 2001 i 2002. Uczestnik wielu plenerów malarskich oraz wielu innych przedsięwzięć artystycznych. Prowadzi warsztaty artystyczne. Zajmuje się książką art., akcjami plenerowymi i ceramiką.
Publikacja pt. „Barwny minimalizm Grzegorza L. Piotrowskiego” w nr 5 (09-10/2007) Modern Art.



"Grzegorz Piotrowski ma temperament wytrawnego poszukiwacza przygód. Przygód malarskich. Nie zadowala go pojedyncze odkrycie, jednoznaczny styl, określony kanon. Jego kreacja jest ciągłą próbą. Osiągane efekty nie zawsze są zadowalające, bo prawdziwe poszukiwania to takie, w których pozwalamy sobie na margines błędu. Tylko wtedy są autentyczne i efektywne. Bo często liczy się droga, a nie sam punkt, do którego dążymy, ona jest właściwym celem. Dlatego uprawnione są skoki w bok, czy krótkie wypady w nieznane rejony np. geometrii. Czasem nawet warto na moment zawrócić z trasy. Te nieoczekiwane zwroty akcji Piotrowski przeprowadza w obrębie jednego tematu – kobiecego ciała. Odgraża się co prawda, że dąży do usunięcia z powierzchni płótna dziewczęcych kształtów. Na razie się mu nie udało. Patrząc na jego obrazy widzę, że wcale się na to nie zanosi.
Poszukiwania Grzegorza to balansowanie pomiędzy ekspresją, elegancją a geometrią. Nie wiem, który z tych nurtów bliższy jest autorowi. Ja stawiam na ekspresję. Najbardziej frapujące i intrygujące, a jednocześnie szczere i autentyczne są te jego prace, w których ekspresja, zarówno formy, jak i koloru, stanowi sedno całej kompozycji. Szczególnie w przypadku, kiedy forma daleka już jest od odwzorowania natury, a i barwa także zaprzecza naszym standardowym przyzwyczajeniom. Wtedy w obrazach Piotrowskiego pojawia się miejsce, w którym mieści się bez trudu wyobraźnia patrzącego. To moment, w którym rodzi się dialog, a czasem nawet frywolne fantazje. Wybieram - zupełnie świadomie - te fantazje, te „brudne” myśli, które się budzą, podobnie jak w obcowaniu z malarstwem Egona Schiele’go, a nawet czasami Francisa Bacona. Wybieram je w przeciwieństwie do elegancji o art-decowskim posmaku dwudziestolecia, jaki towarzyszy innym pracom Grzegorza, pięknie, niemal po rzeźbiarsku, określonym wyrazistym konturem kreski. Bardzo możliwe, że jestem w wyborczej mniejszości, że większość znajdzie upodobanie właśnie w tych obrazach, które barwi dość jednoznaczna szlachetna kobiecość, bez większych niedomówień. Cóż, ja wolę niedomówienia.
Pomijając kwestie naszych osobistych preferencji. Malarstwo Piotrowskiego, bez względu na to, w którą stronę czyni wycieczki, ma kilka wspólnych mianowników, sytuujących je w gronie prac zdecydowanie wartych uwagi, budzących ciekawość, a często pożądanie (dodajmy: pożądanie kolekcjonerów). To sposób, w jaki Grzegorz buduje swoje malarskie przedstawienia. Trudno kwestia wymykająca się precyzyjnemu nazewnictwu. Spróbujmy jednak. Wydaje się, co zaskakujące, że w obrębie płótna Piotrowski czyni znak równości między konturem a barwą. Nadaje im niemal identyczna funkcję. Używa ich zamiennie i na nich rozpina materię farby, jak na stelażu. Czasami jest to tylko wyraźna kropka, zwornik kompozycji. Czasami zamaszyste dwa białe łuki. Innym razem nieco odarty z niedopowiedzeń wyraźny czarny kontur. Pomiędzy nimi „wgnieciony” w te ramy, znajduje się kolor. I choć jest tu plamą jednoznaczną, pozbawioną niuansów, to odbieramy go nie jako wypełnienie tła, „założenie” farbą przestrzeni pomiędzy. Mimo że nie ma tu niemal faktury, impastu, fizycznej grubości, to jest on jednak rzeźbiarski, silny, budujący. Tak realizowany przepis na obraz powoduje, że kreacje Piotrowskiego, i te geometryzujące, i te estetyzująco-eleganckie, i te mocno ekspresyjne, mają wspólnotę, niosą niezaprzeczalną sygnaturę swojego twórcy, ale też przede wszystkim manifestują swoją głęboką malarskość, w przeciwieństwie do tak modnej ostatnio, powierzchownej ilustracyjności. Ja oczywiście wybieram te ekspresyjne. A Państwo?"
Agnieszka Gniotek

Wernisaż odbędzie się 3 września o godzinie 18:00.
Wystawa trwać będzie do 30 września 2011 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz